- Jesteś pewny, że jedziemy dobrą drogą?
-Tak.
- Godzinę temu też tak mówiłeś. Jest już prawie północ…
- I miałem rację! Jedziemy właściwa trasą! Dojedziemy za…
niedługo. – odparł widocznie już poirytowany mężczyzna siedzący po prawej
stronie kierowcy i nerwowo studiujący mapę.
- Nie żebym coś sugerował Jay, ale według twoich obliczeń
powinniśmy już od 2 godzin być na miejscu… - odparł mu kierowca, na którego
twarzy mieszała się irytacja z rozbawieniem. Wtedy z tyłów busa doszedł ich
cichy i zrezygnowany głos.
-Chłopaki dajcie już spokój. Dlaczego musze tego słuchać
przez całą nasza drogę, która jak pragnę wam przypomnieć wlecze się już jakieś…
5 godzin? Nie możemy po prostu zadzwonić do Roberta? – zapytał z nadzieją
trzeci mężczyzna znajdujący się w busie.
-NIE! – krzyknął facet siedzący obok kierowcy z mapą w
rękach. Jestem pewny, że… STÓJ! – samochód gwałtownie zahamował, a leżący na
tylnej kanapie mężczyzna z ciemnymi długimi włosami wylądował na ziemi z
wielkim hukiem, klnąc przy tym na czym świat stoi. – TO TUTAJ! – krzyczał z
przedniego siedzenia posiadacz mapy – Skręć tu w lewo!
-Jesteś… - zaczął kierowca, ale nie dane było mu skończyć.
-TAK! Tak do cholery jasnej jestem pewny, że to tutaj
Shannon! – krzyczał nadal samozwańczy nawigator z blond irokezem na głowie.
- Okej, stary wyluzuj. Ale jeżeli znowu wjeżdżamy do jakiejś
pieprzonej wioski, która nie jest Kingsdown… -zaczął mówić prowadzący busa, ale
po chwili umilkł, gdyż jego oczom ukazała się wielka tablica z napisem „Witamy
w Kingsdown!” – No nareszcie… - odetchnął – teraz już trzeba tylko trafić do
domu Roberta.
***
więc zastosuję się do uwag i zostawię ślad :D
OdpowiedzUsuńpo pierwsze to super, że zaczęłaś pisać. Po drugie...fajnie się zaczyna, przygoda w domu Roberta? :)mmmmnnn... :)
Oo, dobrze, że podałaś mi link, bo szczerze mówiąc, szukałam dzisiaj czegoś w tym stylu ;) Lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńAle ostatnio się wciiągnęłam w te marsowe fanfiction, czego się nie robi z nudów :)
OdpowiedzUsuń